poniedziałek, 26 marca 2012

Ryba w cieście naleśnikowym

Dzisiejszy wpis poświęcę kolejnej propozycji obiadowej. Nie wiem jak u Was w domu, ale u mnie  je się za mało ryb. Dlatego postanowiłam z tym "walczyć". Ryba jest zdrowa  i warto wprowadzić ją do menu, chociaż raz w tygodniu. W domu, mam dwa rybowe niejadki, dlatego kawałki fileta  przemyciłam w cieście naleśnikowym.   I wiecie co .... udało się!

Składniki:
- jajko
- mleko
- vegeta
- koperek (opcjonalnie)
- filety rybne (np. sola, dorsz)

Nie podaję dokładnych ilości produktów, ponieważ ja zawsze ciasto naleśnikowe robię "na oko". Jak jest za gęste dodaję mleka, a jak za rzadkie  dosypuję mąkę.

Mrożone filety odmrażamy. Ciasto przygotowujemy z powyższych składników. Na patelni rozgrzewamy olej. Filety wkładamy do ciasta naleśnikowego i dokładnie oblepiamy. Na rozgrzany olej wykładamy rybę i smażymy do zarumienienia z oby stron.

Powyższy przepis można łatwo modyfikować, dodając ulubione dodatki, przyprawy do ciasta.  



 P.S. Następnym razem  będzie słodki wpis.  Obiecuję :) Już mam wybrany przepis!

Smacznego:)
M.

sobota, 24 marca 2012

Spaghetti carbonara

Witam,

Dzisiaj chce się z Wami podzielić przepisem na spaghetti carbonara.  Prosty, szybki i smaczny przepis na obiad w 30 minut!

Składniki:
- makaron spaghetti
- boczek wędzony 
- 3 jajka
- śmietana 18%
- parmezan
- sól
- pieprz

Makaron gotujemy. Boczek wędzony kroimy w kostkę i podsmażamy na oliwie bądź  margarynie.  Następnie  obieramy cebule  i  kroimy w paski. Dodajemy do boczku, podsmażamy.  W międzyczasie przygotowujemy sos jajeczny.   Jajka wraz ze śmietaną  mieszamy w miseczce, dodajemy parmezan. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.  Do boczku i cebuli wrzucamy ugotowany i odcedzony makaron.
Następnie wlewamy sos i dokładnie mieszamy. Trzymamy jeszcze całość na kuchence do czasu ścięcia się masy jajecznej.




Smacznego :)
M.

piątek, 23 marca 2012

Weekendowo...

Nareszcie mamy weekend, oby był tak ciepły jak ten poprzedni, nie sprawdzałam pogody, ale liczę po cichu na słoneczko i odrobinę ciepła. Może uda mi się wybrać do lasu po świeże brzozowe gałązki do wielkanocnych dekoracji, i po nowe pomysły... Miłego weekendu!
Pozdrawiam,
A.

czwartek, 22 marca 2012

Nareszcie wiosna, to niesamowite jak uspokajające i kojące właściwości ma ta pora roku. To lekkie powietrze, które tak bardzo mocno i łapczywie ma się ochotę chłonąć płucami. Te wszystkie zapachy, śpiew ptaków, kolory sprawiają, że człowiek sam się zaczyna uśmiechać, robi się jakoś tak lżej na duszy. Naprawdę cudowna sprawa.

W tym roku, dla mnie będzie to szczególna wiosna. Pierwsza bez bardzo bliskiej mi osoby, którą zabrała ze sobą zima, kiedy odchodziła. Dlatego mój entuzjazm jest trochę uśpiony, spokojniejszy niż zazwyczaj. Nie ma wielkiego wybuchu radości, a raczej spokojne przyglądanie się temu jak wszystko budzi się do życia. To nowe doświadczenie dla mnie. To podróż do różnych wspomnień, podróż wgłąb swoich myśli. Totalne przewartościowanie wielu aspektów życia.

Ostatnio jak zauważyliście, nie często udzielałam się na blogu, mam nadzieję, że mi wybaczcie, ale był to dla mnie naprawdę ciężki czas. Mam nadzieję, że teraz drodzy czytelnicy, powrócę już z bardziej regularnymi wpisami.

Tak, a więc wiosna... już jest i możemy się nią cieszyć, czerpać z niej całymi garściami. Warto nałykać się tego wiosennego optymizmu, radości jaką nam przynosi, warto odkurzyć zakamarki duszy, pozbyć się ciężkiego zimowego powietrza, i zastąpić je lekkim, cudownym, wiosennym wietrzykiem. Wszystkie blogi przepięknie zakwitły, i u nas nie może być inaczej.

Ostatnio zapałałam ochotą do prac ogrodowych, i odkryłam, że mają ogromną moc uspokajającą, a w dodatku uczą cierpliwości i dostarczają niesamowitej satysfakcji. Nie mam niestety swojego ogrodu, tak więc jedyne co, to mogę poszaleć na swoim balkonie lub parapecie. Ostatnio też namawiam tatę aby wygospodarował gdzieś u siebie na podwórku miejsce na niewielki ogródek, żeby rosły w nim świeże zioła, może z czasem jakieś warzywa. Ale tak naprawdę ciężko jest zajmować się ogródkiem z daleka, to poprostu oznaczałoby przerzucenie obowiązków na rodziców. Wtedy, po pierwsze nie ma już takiej frajdy, a po drugie raczej nie fajnie jest organizować komuś czas przerzucając na niego swoje obowiązki.
Dlatego jak widzicie w ostatni weekend, który pogodowo rozpieszczał nas niesamowicie, przystąpiłam do zasiania ziół na razie w doniczkach. Nie wiem co z tego wyjdzie ponieważ to moje pierwsze podejście, ale jestem dobrej myśli. Włożyłam w to całe swoje serce, więc mam nadzieje, że coś z tego wyrośnie :) :) :)
Moje zioła dopiero będą wschodziły, i rosły ale na to muszę jeszcze cierpliwie poczekać, natomiast trawnik moich rodziców już zakwitł przepięknie. Wiosna pełną parą, krokusy już cieszą nasze oko, a tulipany nieśmiało wychylają się z ziemii.
Serce powstało w przypływie chwili, tak od niechcenia, na tarasie przy herbacie, ze skrawków podartego starego prześcieradła.
Pozdrawiam Was wiosennie.
A.