Nareszcie wiosna, to niesamowite jak uspokajające i kojące właściwości ma ta pora roku. To lekkie powietrze, które tak bardzo mocno i łapczywie ma się ochotę chłonąć płucami. Te wszystkie zapachy, śpiew ptaków, kolory sprawiają, że człowiek sam się zaczyna uśmiechać, robi się jakoś tak lżej na duszy. Naprawdę cudowna sprawa.
W tym roku, dla mnie będzie to szczególna wiosna. Pierwsza bez bardzo bliskiej mi osoby, którą zabrała ze sobą zima, kiedy odchodziła. Dlatego mój entuzjazm jest trochę uśpiony, spokojniejszy niż zazwyczaj. Nie ma wielkiego wybuchu radości, a raczej spokojne przyglądanie się temu jak wszystko budzi się do życia. To nowe doświadczenie dla mnie. To podróż do różnych wspomnień, podróż wgłąb swoich myśli. Totalne przewartościowanie wielu aspektów życia.
Ostatnio jak zauważyliście, nie często udzielałam się na blogu, mam nadzieję, że mi wybaczcie, ale był to dla mnie naprawdę ciężki czas. Mam nadzieję, że teraz drodzy czytelnicy, powrócę już z bardziej regularnymi wpisami.
Tak, a więc wiosna... już jest i możemy się nią cieszyć, czerpać z niej całymi garściami. Warto nałykać się tego wiosennego optymizmu, radości jaką nam przynosi, warto odkurzyć zakamarki duszy, pozbyć się ciężkiego zimowego powietrza, i zastąpić je lekkim, cudownym, wiosennym wietrzykiem. Wszystkie blogi przepięknie zakwitły, i u nas nie może być inaczej.
Ostatnio zapałałam ochotą do prac ogrodowych, i odkryłam, że mają ogromną moc uspokajającą, a w dodatku uczą cierpliwości i dostarczają niesamowitej satysfakcji. Nie mam niestety swojego ogrodu, tak więc jedyne co, to mogę poszaleć na swoim balkonie lub parapecie. Ostatnio też namawiam tatę aby wygospodarował gdzieś u siebie na podwórku miejsce na niewielki ogródek, żeby rosły w nim świeże zioła, może z czasem jakieś warzywa. Ale tak naprawdę ciężko jest zajmować się ogródkiem z daleka, to poprostu oznaczałoby przerzucenie obowiązków na rodziców. Wtedy, po pierwsze nie ma już takiej frajdy, a po drugie raczej nie fajnie jest organizować komuś czas przerzucając na niego swoje obowiązki.
Dlatego jak widzicie w ostatni weekend, który pogodowo rozpieszczał nas niesamowicie, przystąpiłam do zasiania ziół na razie w doniczkach. Nie wiem co z tego wyjdzie ponieważ to moje pierwsze podejście, ale jestem dobrej myśli. Włożyłam w to całe swoje serce, więc mam nadzieje, że coś z tego wyrośnie :) :) :)
Moje zioła dopiero będą wschodziły, i rosły ale na to muszę jeszcze cierpliwie poczekać, natomiast trawnik moich rodziców już zakwitł przepięknie. Wiosna pełną parą, krokusy już cieszą nasze oko, a tulipany nieśmiało wychylają się z ziemii.
Serce powstało w przypływie chwili, tak od niechcenia, na tarasie przy herbacie, ze skrawków podartego starego prześcieradła.
Pozdrawiam Was wiosennie.
A.